sobota, 8 maja 2010
Świszczy i myśli
niedziela, 2 maja 2010
Oto jestem
Swietnie sie bawilam. Tylko na drugi dzien (i przez kolejnych trzy) juz nie bylo tak wesolo. Zburzylam swoj spokoj, ktory powoli odzyskiwalam. I znow mysli 100. Natretnych.
Dzis niedziela. A ja mam obiad raczej czwartkowy. W zasadzie to sobotni bo z wczoraj. Wiec jakby czwartkowy bo.. szybki i odgrzewany. Ale to niewazne bo rownie przesmaczny!
A oto moja fascynacja ostatnich dni:
czwartek, 29 kwietnia 2010
Czwartkowa niedziela
sobota, 24 kwietnia 2010
30-15=15
Zabawne to uczucie scisku w zaladku :)
Od 5 lat nie bylam na randce. Z R. tyle bylismy razem.
Jutro opowiem jak bylo :)
niedziela, 18 kwietnia 2010
M. i Jego J.
wtorek, 13 kwietnia 2010
Chłopa nie żałuj
i kto to pouklada?
Zycie plata nam figle, nie pytajac nas o zdanie.. My usilnie robimy swoje plany a ono i tak weryfikuje je po swojemu!
Ja od paru dni rozkrecam sie w nowej pracy. Mam nadzieje ze bedzie dobrze. Ze wlasciwie wykorzystam szanse ktora dostalam i staram sie nie myslec, nie odbiegac za bardzo w przyszlosc. Niech czas leci i pokaze co bedzie dalej. Niech sie wszystko poukalda na swoim nowym miejscu.
W nowym mieszkanku jest ok. Jak wszystko inne, ma ono swoje plusy i minusy. Staram sie doszukiwac pozytywow. Z R. jestsmy w kontakcie, dosc zaciesnionym, wciaz jeszcze zamykamy otwarte sprawy ktore nas laczyly. Czasem nawet spotykamy sie niechcacy na miescie!!! Dziwne to bo B. przeciez nie jest taka mala.. Czyzby znowu jakies zarty od zycia?? Staram sie jednak (czasem nawet walcze ze soba!!) zeby do niego nie dzwonic, nie pisac, odciac sie i zaczac wszystko na nowo. Nielatwe to! Sa momenty kiedy najchetniej pobiegalbym na nasz stryszek i rzucila mu sie na szyje i powiedziala ze dosyc tej zabawy w rozsatnie. Niestety to nie zabawa. To sie dzieje naprawde. Droga do domu przypominam mi o tym codziennie. Po pracy. Juz nie na skroty piechotką, tylko do metra, a potem linia nr 2. Fioletowa. Kierunek Katedra a potem jeszcze kawaleczek podejsc od przystanku. No i windą na czwarte pietro. Juz nie schodami na siodme. Cheszcze chwila i juz jestem w domu. W nowym domu.
W piatek przypadkiem, zupelnie przypadkiem znalalazlam sie w kanjpce, wieczorkiem z moja nowa wspolokatorka. Byli tez jej znajomi. Pierwszy raz od wielu tygodni wyszlam na piwo. Do ludzi. Poznalam chlopca przesympatycznego i przezabawnego. A potem umowilam sie z nim jak wroci. Nastepnego dnia wyjezdzal na Kube. A potem na drugi dzien mialam kaca. Moralnego. Czulam sie winna. Jakbym byla z wobec kogos strasznie nieuczciwa!!! Wobec kogo? Siebie? Wobec R.? A moze to zal bylo mi chlopaka. Moze chce go wykorzystac zeby sie odkochac? Ale to byl zupelny przypadek. Nie mialm tam byc. I nie mialm sie fajnie bawic.
Czas pokaze! A i tak zycie pouklada to po swojemu. A balagan w torebce bedzie ten sam.
lenka